Kroniki Riddicka

Szukałam czegoś do obejrzenia i przypadkiem natrafiłam na ten tytuł przeglądając kanały w telewizji. Pierwsze co przyciągnęło moją uwagę to tytuł, który od razu skojarzył mi się z grą o tej samej nazwie. Drugim faktem, który już ostatecznie zadecydował o tym, że obejrzę ten film było nazwisko, które od razu rzuciło mi się w oczy, a mianowicie Vin Diesel. Darzę go sporą dawką sympatii i wiem, że w byle czym nie gra, więc rozsiadłam się wygodnie i czekałam na seans.

"Kroniki Riddicka" to film przygodowy z gatunku science fiction. Dowiedziałam się, że stanowi on kontynuację pierwszej odsłony o tytule "Pitch Black", której niestety jeszcze nie udało mi się obejrzeć, ale kiedyś zapewne to nadrobię.
Fabuła skupia się na postaci tytułowego Riddicka, który jest ściganym i niebezpiecznym więźniem, a jednak to właśnie on musi pokonać zło jakim jest Lord Marshal i jego Nekromanci. Może się to wydawać nieciekawą alternatywą, ale jeśli wszystko inne zawodzi to czy nie najlepiej pokonać zło innym złem? Zwłaszcza, że Riddick okazuje się być Furianinem, a według przepowiedni to właśnie przedstawiciel tej rasy miał pokonać Lorda Marshala.
Według mnie, Nekromanci to coś w rodzaju Inkwizycji. Najeżdżają kolejne planety nawracając ich mieszkańców na swoją wiarę, a jeśli ktoś nie chce jej przyjąć, zostaje zabity. Nekromanci mają jedno ważne prawo: "co zabijesz, jest twoje." Owe prawo będzie odgrywać większą rolę w motywacji niektórych bohaterów, a także przyczyni się do takiego, a nie innego zakończenia.
Sam Riddick jest zabójcą doskonałym. Ma zdolność widzenia w ciemności, a światło go razi, jak sam zresztą powiedział. Dlatego też, prawie zawsze ma na sobie ochronne gogle, które tylko dodają mu aury tajemniczości. Potrafi wybronić się z niemal każdej sytuacji, a na pierwszy rzut oka może wydawać się oschły i bezuczuciowy. Jednak z rozwojem fabuły dowiadujemy się, że posiada on ludzkie odruchy, a także zależy mu na bezpieczeństwie swoich towarzyszy. Szczególną troską darzy Jack (później Kira), której pomógł wydostać się z więzienia. Z krótkich retrospekcji oraz dialogów bohaterów można domyślić się, że pomagał dziewczynie jeszcze, gdy była mała i zapewne dlatego tak zależało mu na jej dobrze.
Postacie są wystarczająco dopracowane, ale ich motywy i charaktery wydają się być typowo schematyczne. Jednak jest to film chcący dostarczyć rozrywkę i nie wymagam od niego czegoś więcej niż to, co sobą reprezentuje.
Jeśli chodzi o efekty specjalne, to budzą one wystarczające emocje i sprawiają wrażenie spektakularności, ale nie oszukujmy się - majstersztykiem to nie jest. Miejscami wygląda wręcz sztucznie, ale nie razi w oczy, a to najważniejsze. Najbardziej bolały mnie sceny (których było naprawdę dużo), w których migające światła symulowały dziejącą się akcję w tle i sztucznie przyspieszały tempo. Oglądałam to późno w nocy i naprawdę raziło, co aż kusiło mnie, żeby jednak przestać oglądać, bo bałam się o swoje zdrowie. Może o innej porze dnia, lepiej by się oglądało, dlatego to pozostawiam do oceny własnej.
Film w fotel nie wbijał, ale i nie nudził, bo cały czas coś się działo. Miło było coraz lepiej poznawać postać Riddicka, odkrywać jego relacje i oczekiwać wyborów jakich dokona. Jest to bohater "zły", bo w końcu to ścigany uciekinier, więc ciekawym pomysłem było, aby to zło zwalczało większe zło.
Lubię klimaty sci-fi i przyjemnie mi się oglądało. Pomimo pewnych niedociągnięć film zasługuje za dobrą ocenę. Dobrze, że druga odsłona wystarczająco wszystko tłumaczy i tak naprawdę nie jest wymagana znajomość pierwszej. Polecam zapoznać się z tym tytułem, a sama niebawem obejrzę pierwszą część, by zobaczyć jak to się zaczęło


Reżyseria: David Twohy

Komentarze

Popularne posty